Spektakl „ARCADIA” to malownicza opowieść o życiu i wszystkich jego etapach. Dzięki impresyjnym obrazom, pełnym ruchu, kolorów i dźwięków możemy na chwilę zwolnić i dostrzec to, co jest naprawdę ważne. W wielu momentach będziemy śmiać się w głos, w innych zrobi się nostalgicznie. Nowoczesność podkreślona choreografią, minimalistyczną scenografią (9 ławek) i różnorodną gatunkowo muzyką (m.in. Dead Can Dance, Stevie Wonder, Doris Day, aranżacja popularnej piosenki żołnierskiej „Rezerwa” skomponowana przez Janusza Grzywacza, wreszcie aria z „Madame Butterfly”) zetknie się z typowym dla Jerzego Zonia klimatem lat 50. i 60. Spektakl, inspirowany poezją Tadeusza Różewicza zostawia nas z odwiecznym pytaniem o sens życia. Et in Arcadia Ego – I ja żyłem w Arkadii. Gdzież więc jest ta nasza Arkadia? Gdzie jej szukać? I przede wszystkim – czy warto?
W„ARCADII” osnową i tematem zasadniczym przedstawienia jest lament po śmierci bohatera, pokazujący jego dobre i złe uczynki. Życie współczesnego Everymana ( od narodzin po śmierć) jawi się jako w szalonym tempie, odtańczony rytuał przemijania.
Nieodparte poczucie tęsknoty – za światem, za sztuką, za sobą samym – towarzyszy nam od pierwszej do ostatniej sceny spektaklu. Komicznym i tragikomicznym obrazom towarzyszy melancholijny dystans wobec upływającego czasu.
W spektaklu nie spotykamy goryczy, ni żalu za tym co bezpowrotnie mija. W ich miejsce pojawiają się za to dziecięca radość, śpiew i zabawa. W nich ukryty jest raj.
Zoń tym przedstawianiem powraca do najpiękniejszych obrazów ze wszystkich swoich dotychczasowych sztuk. Tka arkadyjski pejzaż z wszystkiego, co najpiękniejsze i najokrutniejsze w ziemskim życiu.
W seansie Teatru KTO bierze udział dziesięcioro aktorów, a dominującym elementem scenografii jest ławka, a właściwie… dziesięć ławek. To one, w różnych konfiguracjach, budują przestrzeń spektaklu, są tworzywem uniwersalnym i ponadczasowym. Przypominają nam o życiu przedmiotów, często wielokroć dłuższym niż ludzka egzystencja.
Fot. Klaudyna Schubert
fot. Klaudyna Szubert
fot. Klaudyna Szubert
fot. Klaudyna Szubert
fot. Klaudyna Szubert