
- 80 zł
- 60 zł
- 80 zł
- 60 zł
Kolejna na tegorocznym festiwalu prawdziwie żywa, prowokująca do refleksji i sporów, polemika ze zmurszałym obrazem literackiej klasyki. Powieść Stefana Żeromskiego Dzieje grzechu ukazała się w roku 1908, czytana była jak średnich lotów romans (wcześniej publikowana była w odcinkach w prasie) albo wręcz powieść niemal pornograficzna. Taką interpretację utrwalił skandalizujący film Waleriana Borowczyka, w czasach PRL oglądany z wypiekami na twarzy, bo – jak się onegdaj mówiło – „momenty były”. Utrwalał jednak wypaczony obraz kobiety jako ofiary, przedmiotu męskich żądz, co szło w parze z przemocowym zachowaniem reżysera wobec aktorki.
Jeden z najciekawszych młodych reżyserów w Polsce Wojtek Rodak interpretuje Dzieje grzechu na przekór wszystkim przyzwyczajeniom. Kluczową postać Ewy rozbija się na trzy świetne aktorki Narodowego Starego Teatru w Krakowie (Małgorzata Gałkowska, Karolina Staniec, Magda Grąziowska) i buduje opowieść o kobiecie szukającej własnej podmiotowości, uciekającej przed dyktatem mężczyzn. Jesteśmy w czasach Żeromskiego, bawiąc się historycznym kostiumem, sprowadzonym w spektaklu do niezbędnych, za to na wskroś sugestywnych znaków. Za chwilę zaś przenosimy się do współczesności, by wysłuchać wyznania jednej z aktorek, przed laty podczas pracy nad Dziejami grzechu w innym teatrze i w innym przedstawieniu, doświadczającej na własnej skórze różnego kalibru nadużyć „w imię budowania roli” i „dla dobra inscenizacji”. Opowieść bez feministycznych haseł i doraźnej publicystyki, za to z mocnym przekazem przeciw przemocy w życiu społecznym i… w teatrze. Mocne, ożywcze, chwilami – wbrew tematowi – bardzo zabawne.
---
Fot. Maurycy Stankiewicz