- 160 zł
- 130 zł
- 160 zł
- 130 zł
Michał Zadara czyta najbardziej klasyczną z klasycznych polskich komedii jako opowieść spod znaku gangsterskiego kina Quentina Tarantino, chociaż niczego nie skraca i nie wykreśla Aleksandrowi hrabiemu Fredrze nawet przecinka. W klimat spektaklu wprowadziła już sesja zdjęciowa mu towarzysząca, utrzymana w konwencji legendarnej filmowej sagi Ojciec chrzestny Francisa Forda Coppoli. Co prawda w przedstawieniu z warszawskiego Teatru Komedia nie zobaczymy Ala Pacino ani Marlona Brando, ale grający główne role Cześnika i Rejenta Arkadiusz Brykalski i Bartosz Porczyk są równie wyraziści. Pierwszy porywczy, choć jowialny, drugi zimny, budzący dreszcz grozy. Trzecim aktorskim filarem jest Maciej Stuhr jako Papkin, pocieszny i żałosny cyngiel mafii. W takich jak te rolach żadnego z nich jeszcze nie wiedzieliście.
Zemsta w wydaniu Michała Zadary staje się szaleńczo zabawną, choć przeżartą goryczą opowieścią o tym, jak przemoc zostaje okiełznana przez prawne umowy, ale nawet na chwilę nie przestaje być przemocą. Od strony wizualnej przedstawieniu patronuje wybitny brytyjski malarz Edward Hopper. Scenograf Robert Rumas zbudował przeszklone wnętrze knajpy, niemal replikę słynnego obrazu Hoppera Nocne włóczęgi. Półkolisty bar, a przed nim przewijają się ludzie – najczęściej żołnierze mafii lub inne szemrane postaci, niczym wyjęte z kryminału noir. Wszystko dzieje się na oczach widzów, by grać w otwarte karty. Spór o graniczny mur zastępuje, spisana w zgodzie z wymogami prawa, umowa. Zamiast przemocy jest biurokracja, choć kieszenie wypychają lufy pistoletów. Tak w tym świecie wprowadza się porządek. Tak działa prawo i sprawiedliwość. Krytycy ocenili warszawską „Zemstę” jako najlepsze od lat przedstawienie Zadary. Piekielnie zabawne, a jednocześnie bardzo gorzkie, wręcz okrutne. A zatem – żart, satyra i głębsze znaczenie. Dla każdego.
---
Fot. Marek Zimakiewicz